Sztywne ciało. Suche oczy. Zimne dłonie. Siedzę na łóżku i moje ciało nie należy do mnie. Jest oddzielnym bytem, w którym tylko pomieszkuję chwilowo. Tylko na moment przeniosłam się do jakiegoś równoległego wszechświata, gdzie wszystko jest szare i zionie chłodem. Przecież jeszcze tylko kilka chwil i znów wrócę do siebie, do prawdziwej siebie. Problem w tym, że mnie, Ellen Prescoth już nie ma.
Ciało Mary jest w takim stanie, że trudna byłaby identyfikacja. Tak mi powiedziano. Nie ogarniam rzeczywistości. Jestem wyprana z emocji. Dni dalej się ciągną, mijają mnie wielkim łukiem. Jak to możliwe, że wszyscy zachowują się, jakby nic się nie stało?... Dlaczego sąsiad jak zwykle o szóstej idzie na spacer z psem, a jego żona w tym czasie wchodzi w pogawędkę z listonoszem? Przecież tutaj obok zdarzyła się tragedia!
Dzisiaj dzień wyjazdu. Na tą myśl mam ochotę rozwalić wszystko dookoła. Przestałam się do kogokolwiek odzywać. Nie mam nic do powiedzenia. Boję się, że gdy tylko otworzę usta, nie wydobędzie się żaden dźwięk. Tak samo, jak we wraku auta.
Widzę, jak rodzice obserwują mnie z politowaniem. Ich spojrzenie jest wszędzie: w domu, na ulicy, w snach, pod powiekami.. Wyglądają, jakby mieli przed sobą kogoś, kogo powinno się zamknąć na oddziale psychiatrycznym. Doskonale wiedzą, że jestem załamana, że boję się zamknąć oczy, bo gdy to robię, od razu słyszę szczęk metalu i świst latających blach. W ciemności widzę śliskie łapska, które chcą mnie zatrzymać przed ratowaniem siostry.
Ogarnia mnie rozgoryczenie na myśl o wyjeździe. Czuję się jakbym zdradzała Marę, jakbym ją zostawiała na pastwę losu. Mimo, że rodzice zaczekali tydzień, mam wrażenie, że są niesamowitymi egoistami. Chcą zacząć od nowa? Zapomnieć, że posiadali jeszcze jedną córkę? Ze względu na takie okoliczności powinni zostać dłużej. Nie mogę uwierzyć, że jej już nie ma. Leżę na łóżku w pokoju, który za kilka chwil nie będzie mój. Słyszę, że mama idzie po schodach. Drewniane obcasy jej chodaków robią dużo hałasu. Na pewno zaraz zatrzyma się pod drzwiami, by nasłuchiwać. Od kilku dni, robi to ciągle. Czego się spodziewa? Że jak nikt nie patrzy, to gadam do ścian? Po minucie wchodzi do pokoju i staje przy nogach łóżka, kładzie żałobną sukienkę na białej pościeli. Przenoszę wzrok na ubranie, potem na twarz mamy. Patrzy na mnie z mieszaniną troski i niepokoju, chociaż po chwili stwierdzam, że to raczej obrzydzenie..
— Ellen. — Zaczyna poważnym głosem. — Ubierz się, proszę.
Mówi tylko tyle i wychodzi. Zaciskam pięści i na mojej twarzy pojawia się wściekły grymas. Od kilku dni nie rozmawiam z nią, ani z tatą. Zamieniliśmy może dwa słowa. Nie chcę z nimi gadać, na pewno nie zacznę pierwsza. Od wypadku wszyscy zachowują do mnie dystans... Oddalamy się od siebie, ale nie mam potrzeby tego ratować. Nie zależy mi. Ubieram się, jak kazała. Stoję przed lustrem i wygląd mnie przeraża. Mam wrażenie, że obserwuję śmierć we własnej osobie. Sine ślady pod oczami są bardzo widoczne. Nawet moje jasne tęczówki straciły żywy, zielony kolor i wydają się matowe. Ciemne fale są poczochrane na głowie. Wszystko jest nie tak.
~*~
Docieramy na cmentarz około godziny dziesiątej rano. Nie ma dużego tłumu. Niewielka garstka ludzi, których nigdy nie widziałam zbiera się obok nas. Ja mam tylko mamę i tatę. Nasza rodzina od zawsze jest mała. Dziadkowie zmarli jeszcze przed moim i siostry urodzeniem. Nigdy nie mieliśmy żadnych ciotek, ani wujów. Nie przeszkadza mi to, przynajmniej nie musimy gnieść się podczas rodzinnych uroczystości.
Nie miałam okazji zobaczyć nawet ciała Mary, chyba nikt go nie widział, bo trumna została zamknięta przed oczami żałobników. Rodzice nie chcieli, by ktokolwiek zobaczył w jakim stanie jest ciało po wypadku. Byłam zła, że nie mogę ostatni raz na nią spojrzeć, jednak po kilku dniach pogodziłam się z tym. Musiałam.
Ksiądz z naszej parafii wygłasza długą mowę i kończy tradycyjnymi słowami: „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. Podczas pogrzebu stoję obok rodziców. Widzę ich poważne miny, oczy wpatrzone w trumnę. Przez cały czas płaczę, ale nie czuję tego, jakby łzy towarzyszyły mi od zawszę. Nie przywiązuję uwagi do słów księdza, ani ludzi, którzy otrzymują prawo, by powiedzieć coś o mojej siostrze. Przez cały czas mam przed oczami jej radosną twarz. Śmiech Mary dźwięczy mi w uszach. Dociera do mnie, że już nigdy nie zobaczę siostry, że nie usłyszę jak się śmieje, jak żartuje. Nigdy z nią nie porozmawiam o problemach, o których tylko jej mogłam powiedzieć. Już nie opowie mi o swoim projekcie, ani o tym jak bardzo denerwuje ją łysy przełożony. Nie powspominamy dawnych czasów, tych wspaniałych lat dzieciństwa, kiedy wszystko było proste i oczywiste.
To już się nie powtórzy.
Widzę jak trumna jest spuszczana do nieproporcjonalnie wielkiego grobu. Gdy tylko znika mi z oczu, nic nie mogę zobaczyć, obraz na dobre rozmazuje mi się przed oczyma. Pierwsza osoba podchodzi, aby wrzucić garstkę ziemi. Myślę wtedy, że Mara będzie tam zupełnie sama. Samotna, w wielkim grobie pełnym obślizgłej ziemi. Nie będzie dla niej nikogo. I wtedy wiem, że właśnie to miejsce — grób, jest najbardziej mrocznym miejscem, w jakim człowiekowi jest dane przebywać.
Rodzice podchodzą, aby sypnąć ziemią. Ręce zaczynają mi się trząść, czuję, że robią się bardziej spocone. Wyczekujący wzrok rodziców osiada w końcu na mnie. Podchodzę dwa kroki w kierunku grobu. Patrzę ku dołowi. Kucam, co innym wydaje się być dziwne i w jakiś sposób niestosowne.
— Hej, Maro. — Szepczę na tyle cicho, że tylko ja mogę się usłyszeć. — Pewnie nie wygodnie ci w tej ciasnej klitce, co? — Żartuję ponuro, a strumyczek łez przeradza się w rwącą rzekę smutku. — Zawsze wolałaś otwarte przestrzenie. — Uśmiecham się i czuję wielką falę gorąca. — Tak chciałabym, abyś teraz zaśmiała się razem ze mną. Bardzo cię kocham! — Głos mi się załamuje, ale nikt tego nie dostrzega. — Dziękuję, że byłaś dla mnie kimś więcej niż siostrą, byłaś moją najlepszą przyjaciółką, wsparciem. Dziękuję ci za to! Kocham cię i nigdy nie zapomnę... — Ostatnie zdanie mówię już normalnym głosem tak, że wszyscy mnie słyszą. W tym samym czasie wstaję i rzucam piasek na dno. Zdzieram z szyi mój złoty medalion i bez zastanowienia wrzucam go w mogiłę. Bez Mary jego dobry urok traci sens i nie jest mi już do niczego potrzebny. W żaden sposób nie mogę pozbyć się zamglonego łzami obrazu. Oddalam się o kilka kroków i patrzę, jak kolejni ludzie rzucają ziemię. To wszystko jest tak nieprawdopodobne, że pragnę uciec, ale jednocześnie nie chcę zostawić Mary. Chciałabym z nią zostać...
~*~
Rodzice już rano zapakowali wszystkie rzeczy do auta. Po powrocie z cmentarza zostało mi jedynie zmienić ubranie, zapakować je i wsiąść do samochodu. Największe opory mam przed tą ostatnią czynnością. Perspektywa tego, że jutro będziemy w hrabstwie Hampshire, w jakiejś małej wiosce, zabitej dechami, jest bardzo dołująca.
Auto wydaje się przeładowane drobnymi przedmiotami. Wszystkie meble zostają w domu, ponieważ rodzice sprzedają całość z dobrodziejstwem inwentarza. To jest dla nich szansa, żeby wziąć więcej pieniędzy od kupca. Ja do towarzystwa biorę tylko ulubioną książkę Mary (kiedyś mi ją pożyczyła z wysokimi rekomendacjami, a ja jeszcze ani razu do niej nie zajrzałam) oraz mój wysłużony odtwarzacz muzyki. I tak pewnie przez większość podróży będę spać albo bezcelowo obserwować mijane po drodze widoki.
Późnym popołudniem wyjeżdżamy z podjazdu domu, w którym spędziłam całe siedemnaście lat swojego życia.
Na powitanie mam dla Was pierwszą część. Cały rozdział zajmuje około 5 stron w wordzie i nie chciałam tak na dzień dobry Was zanudzać. Wiadomo, że... na razie nic nie wiadomo, a o Ellen też nie da się nic konkretnego powiedzieć, ale liczę, że chociaż słówko szepniecie. :) Mam nadzieję, że kilku czytelników się znajdzie i kolejne rozdziały pojawią się już niedługo. Buziole! xx
Cześć! :) Zaprosiłaś mnie, a ja obiecałam, że się pojawię, więc jestem.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Nie za wiele wiadomo, właściwie nie wiam nic, oprócz tego, że Ellen zmarła siostra w wypadku samochodowym i mam wrażenie, że sama bohaterka w tym wypadku uczestniczyła, tak? Przypomina sobie świst metalu i w ogóle, więc to byłoby logiczne.
Dziwi mnie nastawienie jej rodziców. Rodzina w takich przypadkach powinna być dla siebie wsparciem. Możliwe jest też to, że Ellen odpycha jakąkolwiek pomoc, a obrzydzenie w oczach matki jest tylko jej wyolbrzymieniem. Ludzie różnie przeżywają żałobę. Muszę też przyznać, że czytając przemowę Ell do oczu naszły mi łzy. Nie płakałam, ale troszkę mnie ruszyło.
Czekam na więcej, może po drugiej części będę mogła rozeznać się w tej sytuacji jakoś bardziej.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie!
CM Pattzy,
xx.
http://niewinne-grzechy.blogspot.com
Piękne Ci dziękuję za przeczytanie i komentarz!
UsuńTak, masz rację, Ellen uczestniczyła w tym wypadku, ale to wszystko będzie też jeszcze pokazane. Jakkolwiek to brzmi, ciesze się, że Cię ruszyło, bo to znaczy, że jakieś emocje udało mi się pokazać :)
Dzięki za zaproszenie do Ciebie, na pewno wpadnę ;) Buziaki xx
Cześć szantażystko, jestem, przeczytałam, zajęło mi to niecałe kilka minut, więc informacja jest taka, że bardzo szybko się to czytało.
OdpowiedzUsuńJako że to pierwszy rozdział, to rozumiem, że chciałaś zrobić coś krótszego, ale jako koleżanka po fachu ci powiem, że lepiej by było pociągnąć to dalej, zwłaszcza że mamy tu jedną sytuację dokładnie opisaną, ale nic poza tym i możesz to zrobić na spokojnie, bo jak mówiłam tekst idzie szybko, więc nic nie zaszkodzi, a też jak się wczytałam to czułam niedosyt, także wklejaj dalej ;)
Co do tematyki opowiadania to chciałam ci powiedzieć, że miałam ostatnio taką rozmowę z koleżanką, bo powiedziałam jej że jest fikcją literacką, a ona się wzbraniała i dawała mi argumenty na to, że nie jest. No coż, przegrała hahaha xD Kiedyś ogólnie miałam bardzo podobny pomysł, ale jakoś nie chciało mi się wziąć za robotę. Tematyka zapowiada się naprawdę fajnie, zwłaszcza ten cytat, więc nie spartacz roboty bo ci ręce powyrywam :)
Twój styl nadal nie zawodzi i jest dobry, nie popsułaś się, a to na twoje szczęście, że działasz. Moment, gdy opisywałaś że już nigdy nie będzie mogła porozmawiać z siostrą o tym co było odczułam. Sama mam rodzeństwo
i jak postawiłam się w sytuacji bohaterki, to mi także się zrobiło smutno. Widać, że ją kochała i wiadomo to po niej (Ohhh błagam, znowu? Czemu wszystkie, wszystkie, wszystkie opowiadania, gdzie ginie ktoś z rodziny, to autorzy obsadzają ich w roli najlepszych przyjaciół? Rozumiem, że się kogoś kocha i było się z tą osobą blisko, ale już mi się znudziły te przyjaźnie xd (Masz, bo ci za słodko będzie i się udusisz ;))), ale mam pewne wahania co do rodziców. Wydają się być tacy zimni, bezuczuciowi, kilka dni temu zmarła im córka, a oni zachowują się tak naturalnie i normalnie. Nie widać po nich żadnej rozpaczy. Nawet meble zostawili po to, żeby mieć więcej pieniędzy a nie dlatego, bo przywołują wspomnienia. Co to za bezuczuciowe stwory! Aż się boję co będzie dalej o.o
Bardzo lubię to u ciebie, że pamiętasz o szczegółach, ja ich wcale nie stosuje, ale to przecież one nadają życia historii i powodują, że ona w ogóle istnieje! Plus dla ciebie mądry człowieku. U ciebie fajne jest też to, że wprowadzając te szczegóły chcemy ich nawet więcej, a nie zanudzają. Brawo pisarko.
Tak więc to chyba tyle, nie mam co więcej powiedzieć na temat tego rozdziału. Dodasz więcej to podyskutujemy. Jak na razie nie mogę powiedzieć czy mi się podoba, no bo oczywiste jest to, że nie mam z czego ocenić. A co do tego czy pobudziłaś moją chęć do czytania znowu, to chyba tak, może trochę. Pokazałaś jak to było fajne, ale problem żeby się za coś wziąć, nadal pozostaje.
Trzymaj tak dalej i powodzenia. Nie znikaj i rozwijaj się, bo zastój talentu ci nie rozwinie. :*
Leje na składnie i sens tej wypowiedzi, ale nie chce mi się sprawdzać XD
opowiadanie kasyczi.blogspot.com
Hhahahahahahahahahaa :D
UsuńNie no jesteś najlepsza! Dzięki za przełamanie się i przeczytanie czegokolwiek. Mam nadzieję, że jeszcze wpadniesz i nie będziesz już się alienować na blogosferze! Zabraniam! :D Broń Boże, żeby mi się zastój talentu rozwinął! TO SAMO ZDANIE KIERUJĘ DO CIEBIE ! :* Ogarniaj się i wracaj szybko, bo zaraz nie będę miałą co u Ciebie czytać.
Buziole xx
Odezwałam się już na twoim drugim blogu, ale ponieważ spodobał mi się twój styl, uznałam, że to opowiadanie też może być dobre :) Na razie to wrażenie pozostało, bo czyta się szybko, czuć ból bohaterki, ale nie przeciągasz tego zbyt długami opisami emocji. Trochę nie rozumiem całej sprawy z tą przeprowadzką, ale do tego odniosę się, kiedy poznam jakieś szczegóły, bo na razie nie wiem, czego nie wiem! :D Zapowiada się spoko, więc mam nadzieję, że nie polecisz nagle w schematy i nie zrobisz tutaj typowej amerykańskiej historii o przeprowadzce. Podejrzewam, że siostra zginęła w wypadku i ta niechęć rodziców... być może to właśnie główna bohaterka prowadziła samochód? Bo trochę to dziwne z ich strony, że nie pomagają jej poradzić sobie z bólem. Wszystko się okaże przy kolejnych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://dzien-ostatni.blogspot.com/
Bardzo cieszę się z Twojej obecności tutaj! Niektóre wnioski masz trafne, inne nie, zatem zapraszam na nowy rozdział, by dowiedzieć się więcej! :)
UsuńBuziole! xx
myślę, że na początek to całkiem dobry pomysł.
OdpowiedzUsuńNie czytałam poprzedniego opowiadania ale to zdecydowanie zamierzam.
Spodobał mi się klimat opowiadania jak i sposób w jaki go przedstawiasz.
Pokazujesz coś nowego co na swój sposób mnie przyciągnęło i zaintrygowało.
Lubię takie lekkie i ciekawe historię mające nutę tajemnicy i czegoś jeszcze.
Myślę, że znajdziesz we mnie czytelniczkę.
Będę czekać na kolejny rozdział by zobaczyć co z tego wyniknie.
Powiadom mnie o nowym rozdziale jak będzie.
Po za tym myślę, że na początek 5 syron jest jak najbardziej w porządku. Będę z przyjemnością oczekiwać kolejnego rozdziału i czekać na ciąg dalszy.
pozdrawiam serdecznie!
www.pokochac-lotra.blogspot.com
p.s. następny komentarz będzie bardziej treściwy. Ten po przeczytaniu na szybko, pisany niezbyt łopatologicznie wydaje się mało treściwy!
UsuńJeszcze raz pozdrawiam i wesołych świąt.
Nie spodziewałam sie, ze ktoś w święta się pokusi, by tu wpaść :D Dziękuje pięknie i bardzo się cieszę, że Ci się.spodobało i masz zamiar zostać. Wesołych świat!!
UsuńBuziole xx
No cóż, mam nadzieję, że przez tego bloga nie zaniedbasz mi tamtego opowiadania, któremu na razie będę uparcie kibicować, bo je kocham uwielbiam ubóstwiam i w ogóle no!
OdpowiedzUsuńTen rozdział był spokojny, no i prawdę powiedziawszy mnie nie wciągnął ;x Mam nadzieję, że COŚ będzie się działo później, bo jeśli to będzie taka zwykła powieść dla nastolatków, to nie wiem, czy wyczymię bez mojego fantasy ani sci-fi XD Ale nie zniechęcam się i idę czytać następny :D
Hej! Fajnie Cię również tu zobaczyć! Ten rozdział faktycznie mocno nijaki, ale jakieś wprowadzenie musi być. Uwierz mi, duużo będzie się działo! :D Tutaj będzie się tworzył urban fantasy i paranorlam romance, więc myślę, że troszkę Twój klimat jednak, ale to sama juz w między czasie zdecydujesz :)
UsuńDziewczyna, która nie jest do końca we własnej skórze...to dosyć powszechny motyw, ale jeśli dobrze się go poprowadzi, może wyjść z tego naprawdę przyjemne czytadło. Mroczny i posępny klimat od razu daje o sobie znać. Przedstawienie zarysu problemów bohaterki jest dobrze zrealizowane, sprawia, że czytelnik wraz z nią odczuwa fatalny stan tego wszystkiego. Rozdział jest krótki, czyta się szybko, aż ma się ochotę sięgnąć po kolejne. Jestem ciekaw w jakim kierunku pójdzie to dalej.
OdpowiedzUsuńFrix
No i jestem, zaintrygował mnie opis, więc postanowiłam wpaść.
OdpowiedzUsuńEllien uczestniczyła w tym wypadku, jestem tego pewna, no bo dlaczego przypomniała sobie takie szczegóły? Coś musi być na rzeczy...
To było takie przykre, kiedy zaczeła przemawiać... Mam nadzieję, że rodzina się od siebie nie oddali, tylko znajdą wspólny język.
Historia zapowiada się bardzo ciekawie, dodałam do obserwowanych :*
Łał. Naprawdę... duże łał. Nie sądziłam, że opowiadanie na blogspocie może we mnie wstrzyknąć tyle emocji. Powiem Ci, że ten pogrzeb wyszedł bardzo wiarygodnie. Przez moment nawet zapomniałam, że czytam blog, a nie czyiś pamiętnik, dziennik lub prawdziwą książkę. Sama mam siostrę, więc bardzo się wczułam.
OdpowiedzUsuńNie wiem, co by tu jeszcze powiedzieć. Zwykle się rozgaduję i zajmuję połowę sekcji komentarzy, ale tym razem... ten rozdział był taki emocjonujący, że może wystarczy nawet brak komentarza. Jeszcze tu wrócę, następnym razem z większą porcją słów :)
Pozdrawiam ciepło!
Gwiazdogrod.blogspot.com