wtorek, 3 stycznia 2017

Rozdział II: Nocna Mara




W nocy przewracam się z boku na bok, dręczona wciąż i na nowo powtarzającym się snem, projekcją sceny z przed kilkunastu dni. W niej mogę zobaczyć moją siostrę żywą, mam wrażenie, że oglądam film i już nigdy nie chcę wyjść z tego seansu do rzeczywistości.

~*~

— Nie rozumiem tych wszystkich ludzi! — Krzyczę. — Czemu rzucili się na sklepy? Przecież rozpoczęcie roku dopiero za dwa tygodnie, a zachowują się jakby od zakupów zależało ich życie!
Nie mogę ukryć uśmiechu cisnącego się na twarz.
— Ellen! — Słyszę radosny śmiech mojej siostry. — Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. — Wpadamy sobie w ramiona i radośnie się obejmując zaczynamy iść.
— Co słychać, Maro?
— Stara bieda... — Wzdycha, jednak zaraz się ożywia. — Dostałam ostatnio nowe zlecenie na ogród!
— Stale je dostajesz. — Odpowiadam rozbawiona jej entuzjazmem.
— Ale to nie jest zwyczajny projekt, nie tym razem Ellen. Facet zażyczył sobie ogród w stylu starożytnego Egiptu, rozumiesz? Czegoś takiego jeszcze nie było... — Wzdycha rozmarzona, jakby właśnie wyobraziła sobie końcowy efekt swojej pracy.
— Pewnie masz już plan, co? — Śmieję się pod nosem.
— Oczywiście! Myślałam nad tym długo. Jak przerobić zwykły ogród na pustynny? Przecież na pierwszy rzut oka to jest niedorzeczne.
— Ale ty już wiesz, zgadza się? — Pytam z charakterystyczną dla mnie, lisią miną. Mara na pewno wie.
— Już wymyśliłam, że zamówię miedziany żwir, a jeśli chodzi o roślinność to idealnie dopasuję trawy Buchananii i Bronzitę. Wszystko będzie pięknie! — Zachwyca się.
— Nie wątpię. — Śmieję się pod nosem, nie wiedząc czym jest Bronzita, czy Bucha... coś tam. Zawsze rozbawia mnie sposób w jaki siostra opisuje swoje ogrodowe projekty.
— No, ale lepiej ty opowiedz, co u ciebie słychać, Liśku?
Wykrzywiam usta w uśmiechu, słysząc swoje przezwisko z dzieciństwa. Tylko Mara mówi do mnie w ten sposób.
— No wiesz... — Wzdycham. Obie skręcamy w kolejny ogromny hol centrum handlowego.
— To już jutro, co? — Pyta z troską w głosie.
— Taa... naprawdę nie mam na to wszystko ochoty. — Zmieniam ton na obrażony, mimo że to nie na siostrę się gniewam.
— Wiem, Liśku... Ale czasem zdarzają się rzeczy, których nie chcemy. Może to ci w przyszłości wyjdzie na dobre, nie pomyślałaś o tym?
— Tak, jasne... Powiedz mi w jaki sposób przeprowadzka do odległego o kilkaset kilometrów stanu, pomoże mi w czymkolwiek? — Burczę, zakładając ciemny kosmyk za ucho.
— Nie będzie tak źle, pomyśl, że...
— ...Przecież ja tam w ogóle nie pasuję! Wyobrażasz sobie mnie w gumiakach i przeciwdeszczowym, fluorescencyjnym płaszczyku, w dodatku wędkującą przez cały dzień na starej, śmierdzącej łodzi? — Prycham. — No, nie sądzę.
Mara patrzy mi w oczy i widząc moją naburmuszoną minę, zaczyna się śmiać. Podejrzewam, że wyobraża sobie ten głupawy płaszcz i wędkę w mojej dłoni. Tak, bardzo zabawne...
— Nie przesadzasz, trochę? Przecież w Luizjanie nie będziesz musiała niczego łowić!
— A kto to wie? Przecież będziemy mieszkać dwa kroki od jeziora. — Odpowiadam buntowniczo. — Widziałam na zdjęciach. — Dodaję szeptem.
— Pomyśl o tym, jak o nowej, niezwykłej przygodzie, niespodziance na drodze życia — odpowiada Mara z błyskiem w oku. Nic nie odrzekam, tylko wzdycham z braku jakichkolwiek argumentów. Nienawidzę niespodzianek...
—  Mogę się założyć o dziesięć dolców, że po tygodniu poczujesz się jak w domu i będziesz mieć przynajmniej jedną przyjaciółkę. — Mówi Mara zakładając wyzywająco ręce na pierś.
Patrzę na nią z pode łba.
— Chyba kpisz, nie mam zamiaru dać się oskubać. Jednak z moją samotnicza naturą, wątpię, że zarobiłabyś cokolwiek.
Obie się śmiejemy.
— Skoro ten temat mamy już za sobą, to zróbmy, co mamy do zrobienia. Czemu tu jesteśmy?
— Trampki, przyszłam tutaj po nowe. — Odpowiadam szybko, zapominając na moment o przykrym temacie.
— W takim razie, prowadź. — Mówi głosem, który przypomina generała w wojsku. Obie idziemy w kierunku obuwniczego.
Po połowie godziny wychodzimy z satysfakcją. W torbie z logo sklepu niosę czarne trampki za kostkę, o których marzyłam już od kilku tygodni, zaś Mara nie mogła oprzeć się przed kupieniem nowej torby. Chociaż na moje oko i tak ma ich już za dużo. Przekonał ją lśniący brelok, który dyndał przy suwaku. Układał się w pokraczne "m", więc Mara stwierdziła, że to przeznaczenie.
— Ellen, poczekaj... — Odzywa się siostra przyciszonym głosem.
— Hmm? —  Odwracam się zaskoczona.
— Przed twoim wyjazdem, chciałabym ci coś dać. — Wyjaśnia i wyjmuje ze starej torebki małe, czarne pudełeczko.
— Chyba nie chcesz mi się oświadczyć, co? Przecież i tak już jesteśmy rodziną. — Żartuję.
— Odwróć się. — Nakazuje. Po chwili czuję zimno łańcuszka na szyi i od razu dotykam go palcami.
—  Co to jest?
— To medalion na szczęście. — Wyjaśnia. — Od zawsze chciałam ci go dać, ale nigdy nie było stosowanego momentu. Teraz nadszedł. —  Mówi tajemniczo. —  Nigdy nie możesz go zgubić, bo zaczną się dziać kataklizmy. — Przestrzega udając poważny ton. — A poza tym, on będzie ci w każdej chwili przypominać o mnie. — Uśmiecha się lekko.
— Dziękuję, jest świetny!
Jeszcze raz przejeżdżam palcem po złotym medalionie. Jest to okrąg z jakimiś wygrawerowanymi wzorkami. Obie zadowolone idziemy do samochodu, aby skierować się na przedmieścia. Obie marzymy już o ciepłej kolacji.
Droga do domu strasznie się dłuży. Powoli zaczyna się ściemniać, a ulice rozbłyskają setkami świateł. Lubię tę porę dnia, kiedy nad wielkim miastem zapalają się miliony reflektorów i reklam. Moim marzeniem jest, aby znaleźć się kiedyś na Time Square, pośród tych wszystkich świateł. Od dziecka tak mam, światło mnie uspokaja, zapewnia bezpieczeństwo. Nienawidzę ciemności... Pośród niej mam wrażenie, że otaczają mnie zastępy cieni, jakichś przerażających kreatur, które tylko czekają aby wyciągnąć swoje łapska i zakłócić mój spokój. W dzieciństwie miałam nawet małą paranoję z tym związaną. Od razu, gdy mama gasiła światło, musiałam zamykać oczy, bo w mroku wydawało mi się, że widzę postacie, czyhające by mnie schwytać.
Od razu, gdy auto rusza, zaczynamy rozmawiać. Tym razem pada na temat, „a pamiętasz, kiedy...”. Sensacje i historyjki z przeszłości — kocham to!
— O! Pamiętasz jak kiedyś ten dzieciak od sąsiadów zamknął się w naszym domku na drzewie i groził, że go podpali? — Ledwo wytrzymuję, aby skończyć zdanie i wybucham tak gwałtownym śmiechem, że sama się dziwię. To jest jedna z najlepszych historyjek z dzieciństwa, wspominana już milion razy przez wszystkich członków rodziny. Ben Simpson był świrniętym dzieckiem i jak najbardziej na poważnie chciał spalić naszą idealną, drzewną konstrukcję! Prawdę mówiąc, strasznie się wtedy bałam, bo mógł równie dobrze zaprószyć ogień, usmażyć tam siebie i połowę naszej działki. Dziś jednak nie pozostaje nic, tylko się z tego śmiać i podziwiać Bena Simpsona, który jest teraz wziętym prawnikiem.
— No jasne! To było okropne. — Oburza się Mara i także zaczyna się śmiać. Ona zawsze jest zdania, że zachowanie tego chłopaka było bezczelne i namawiała tatę, aby złożył doniesienie na policję. Przypomniawszy to sobie, jeszcze głośniej się śmieję.
— Pamiętam jak tata groził mu kijem do baseball’ a. — Odpowiada Mara. — To były czasy! — Wzdycha przeciągle. Na moment nastaje cisza. Każda z nas jeszcze raz wraca do okresu dzieciństwa i przypomina sobie zabawne sytuacje.
— Słyszysz to? — Pyta mnie siostra zaczepnie.
— O matko! — Szybko podkręcam głośność radia do maksimum. To jest nasz przebój, siostrzana piosenka, w dodatku jednego z moich ulubionych zespołów rockowych!
— Uwielbiam ją! — Wrzeszczę na całe gardło, przekrzykując pierwsze nuty.
— Wiem, Liśku! To będzie nasza piosenka po grób! — Krzyczy Mara uśmiechnięta i obie zaczynamy głośno śpiewać.

Gdyby to był twój ostatni dzień
A jutra by nie było
Pożegnałbyś wczoraj?

Światło latarni i lamp samochodowych oślepia nasze roześmiane twarze. Obydwie nie zwracamy uwagi na to, co ze sobą niosą.

Przeżyłbyś wszystko jakby było ostatnim?
Zostawiłbyś stare zdjęcia w przeszłości?
Darowałbyś swój ostatni grosz?

Światło jest dopiero początkiem. Dwie sekundy na reakcję... Przecież to ulotne chwile, które nie wystarczą na jedną myśl. Mara przymyka na moment oczy i traci siebie w rockowym brzmieniu.

Gdyby był to twój ostatni dzień...

Śmiech i płacz potrafią w ułamku sekundy przeniknąć siebie nawzajem. Harmonia i chaos, dzieli je tylko bardzo wąska linia.

Przekręcam głowę, by spojrzeć na siostrę. Ona w tej samej chwili odwraca się do mnie. TO NIE ONA. Dopada mnie fala gorąca, a serce zaczyna bić szybciej. Z całych sił napieram na drzwi i ciągnę za klamkę. O dziwo auto stoi na poboczu. Szarpiąc, w końcu udaje mi się otworzyć zamek i gwałtownie wypadam z auta. Rękoma podpieram się o zimny, mokry asfalt. Czarna kreatura nachyla się w  moją stronę. Nie wiem czym jest! Wygląda jak urojenie. Nie dostrzegam żadnej twarzy tylko ciemność, jakby postać była po prostu nierealnym cieniem. Jednak jest tutaj, przede mną! Słyszę swoje walące serce, czując przeraźliwy chłód bijący od potwora, zaczynam się cofać na rękach. Jest mi zimno i zarazem gorąco. Niemalże czołgam się, by jak najszybciej zwiększyć dystans. Czuję, że postać za mną podąża. Wstaję na nogi i biegnę, co tchu przed siebie, do lasu.
Moje, napięte przez strach ciało ma już dość i przeszywa mnie skurcze mięśni w prawej łydce. Czuję, że umieram! Mimowolnie padam na ziemię znokautowana ostrym bólem. Gwałtownie ugniatam skórę na nodze. Jest lepiej, więc wstaję i ponownie biegnę, kuśtykając. Nie mogę się zatrzymać! Wiem to, bo gdy zwolnię, ta bestia mnie dopadnie! Pędzę dalej. Dookoła ciemność, nie widzę, dokąd się kieruję. Muszę uciec! Nagle potykam się o wystający w ziemi korzeń. Ponownie wstrząsa mną skurcz. Wszystko boli i nie mam siły żeby wstać.
Zapada upiorna cisza...
Wszystko staje w miejscu.
Nawet wiatr nie zacina już tak mocno, jak chwilę temu.
Nagle słyszę jego ryk! Kulę się na ziemi, nie mam innej opcji. Nie mam gdzie uciekać.
Jest za późno...
— Ivaso!
Słyszę warczące nawoływanie bestii.

~*~

— Ellen?! Słyszysz mnie?!
Nagle otwieram oczy. Jestem cała mokra, a wręcz przemoczona, włosy kleją mi się do twarzy. Odgarniam je i widzę, że wściekły ojciec stoi nade mną. Rozbieganym spojrzeniem szybko oglądam okolicę. Jak to możliwe, że leżę właśnie na cholernym pomoście przy jeziorze?









Kolejny rozdział! Tutaj troszkę retrospekcji w postaci snu Ellen, oczywiście wydarzenia z potworem w samochodzie nie są prawdziwe, nie wydarzyły się, ta scena, to tylko koszmar Ellen. Jestem też ciekawa, czy ktoś z Was zgadnie tytuł piosenki, której fragmenty tutaj zamieściłam. :) Nie przedłużam. Komentujcie! Buziole xx

13 komentarzy

  1. Łał, muszę przyznać, że z tym rozdziałem jestem pod wrażeniem :D Końcówka wyszła Ci po prostu genialnie, jakbym tam była! Jakbym NIĄ była - główną bohaterką! Użyłaś świetnego zwrotu, masz piękny styl, po prostu typowo książkowy! Musisz wydać kiedyś książkę, z pewnością ją kupię, nie ma innej opcji!
    Mimo że początek jakoś średnio mnie przekonał, to teraz naprawdę chcę czytać dalej :3 Ale nic nie przebije "Oczy w ogniu" i chcę kolejny rozdział! :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 <3 <3 <3
      Obym tylko takich czytelników miała, jak Ty, Aguś!
      Bardzo się cieszę, że Ci się podobało, bo myślałam, że będzie pocisk na ten rozdział.
      Pracuję już nad nowościami na Oczach :D

      Buziole xx

      Usuń
  2. Ta retrospekcja była tutaj jak najbardziej na miejscu. Już myślałam, że coś mi się pomieszało, że Mara dalej żyje, a tu koszmar senny. Bardzo realistyczny skoro zabrał Ellen, aż na pomost przy jeziorze. Bardzo mocny rozdział. Czekam na jeszcze. Dziękuję za powiadomienie.
    Pozdrawiam z lenaskolowska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuje za komentarz! Fajnie, że Ci się podobał, bo tak, jak już mówiłam, wydawało mi się, że będzie jednym z tycb słabszych.
      Buziole xx

      Usuń
  3. Tak, jestem, od kiedy zmusiłaś mnie do czytania znów czytam. Powiem ci, że się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że jest nowy rozdział. Polubiłam to opowiadanie.
    Ogólnie to kocham ten szablon. On tak idealnie pasuje do opowiadania! Dzięki niemu jeszcze lepiej się czyta.
    Podoba mi się pomysł z gifami na koniec rozdziału. Można się bardziej wczuć.
    A więc tak:

    W pierwszym rozdziale może i nic się nie działo, ale nie nudziłam się. Nawet własnowolnie, bez przymusu, z czystej ciekawości przeczytałam następny rozdział, a to u mnie się rzadko zdarza.

    Trochę te opowiadanie robi się typowe. Taki typowy, nie straszny horror. Obawiam się, że te postacie w zamierzonym celu mają po prostu nas wystraszyć, a nie że to tylko taki dodatek. Jednak jeśli się mylę to jest wszystko fajnie.

    Chodzi mi o postać, która sobie stoi na opuszczonym placu zabaw. Matko, to taki typowy obrazek! Wiadome było, że będzie strasznie, będzie wiatr, skrzyp itd a zaraz przyjdzie mama i postać zniknie. Lecz jeśli to niezamierzony efekt, by był horror, to ja się do niczego nie przyczepiam, bo tak może być, nie ma sprawy, tylko taka rada ode mnie. Może trochę smutna, ale ogólnie po co mam ci pisać słodkie komentarze (a takie też piszę, przyznaję się), gdzie mówię o samych zaletach, ale z tych zalet nic nie wyciągasz. Budujesz ego i zauważasz, co można dodać, ująć poprawić. Tobie mogę pisać szczere na 100% teksty, bo wiem że ci się przyda to bardziej niż “kocham. Boskie opowiadanie, dziewczyno masz talent!!!!”. Wracając do urwanej myśli… Moim własnym zdaniem stwierdzam, iż jeśli postać była postacią z horroru, tak jak ta z samochodu (ale ją wybaczę, bo raz się może zdarzyć), to ci szczerze powiem, że nie bierz się za horrory, albo poczytaj najpierw, bo we mnie osobiście te dwie kreatury i zjawy nic nie wzbudziły. Były mi obojętne. Tak, zbudowałaś piękne opisy, które nadal mi się podobają, ale odczucia do tych scen = 0. Ale to tak na marginesie, bo cały czas się boję, że chciałaś stworzyć horror, jeśli nie - nie zwracaj uwagi, wszystko jest gicior. (tu dodaję też tą pochłaniającą ją ciemność, jeśli efekt grozy, a nie jakiejś tajemnicy czy coś, to też = 0 i ja mówię temu zabiegowi NIE, następny proszę)

    “Opieram się plecami balustradę” - zjadłaś “o” w pierwszym rozdziale.

    Rozmowa sióstr przeszła w miarę naturalnie, tu się do niczego nie przyczepię. Wszystko spoko, fajnie.

    Zastanawia mnie ten medalion. Mam teorię, że to wisiorek Mary, dlatego zginęła w wypadku.
    Muszę cię pochwalić za opis “niby wypadku”. Tu dało się już wyczuć te emocje, a czytelnik mówił: uważaj, patrz na drogę! Elementem zaskoczenia był potwór.
    Jako że czytałam opis opowiadania, to myślałam też, że to się wydarzyło naprawdę w przeszłości i dlatego, że ona dostała ataku paniki był wypadek. Potem, jak się zatrzymali to myślałam, że to się dzieje naprawdę i ona ma jakieś urojenia. Ale ci powiem, że zakończenie jest kompletnie epickie. To było duże WOW. Świetnie zakończyłaś i punkt dla ciebie. Szczerze żałuję, że nie ma nic więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i przypomniała mi się rozmowa jej rodziców. Błagam, nie rób z tego typowego opowiadania o dziewczynce z super mocami. I te pogadanki, że ona niby nie słyszy, że trzeba ją oddać w lepsze ręce, sama musi do tego dojść. Proszę, nie psuj tego! Mam jednak nadzieję, że robisz nas w balona i właśnie tak mieliśmy pomyśleć, a tu ola zrobi ta bum! Mam was i to się okaże, że chodzi o jakiegoś psychiatryka czy coś. Zastanawia mnie jednak ta amnezja, bo jeśli jest jednak super bohaterką czy czymś tam, to mam koncepcję, że ona pewnie wiedziała kim jest, a wypadek wcale nie był wypadkiem tylko jakimś wydarzeniem z jej magicznego świata. Jednak cały czas mnie zastanawia ten opis. On tu do niczego nie pasuje. Tylko do końcówki. Tu też jest tajemnica, o co chodzi. Tak więc, masz efekt hmm może tak a może tak i to bardzo dobrze, bo w końcu jest coś co ma tajemnice, które można rozwijać na 123456789 różnych sposobów.

      Jeszcze miałam powiedzieć o tym jak wchodzili do domu. To też takie typowe, że nic jej się nie podoba. Niezadowolona. Obrażona na życie. Ja rozumiem, że straciła siostrę, przeprowadzasz się, ale trochę entuzjazmu, zwłaszcza że nie było napisane, że jej smęty są przyczyną minionych wydarzeń. Ludzie, dajcie trochę entuzjazmu tym bohaterom, bo wszędzie wielkie depresje i smutne nastawienie na przeprowadzki itd. Ja jak tam zmieniałam miejscówę, to mi się podobało xD

      Co do piosenki, to byłam ciekawa co to, dlatego spisałam jedną zwrotkę, ale nic mi nie wyszło. W końcu myślałam, że sama ją napisałaś. Spoko tekst i tak nienaturalnie, idealnie pasował do sytuacji. Ale jednak nie. Stwierdziłam, że to chyba musi być tłumaczenie angielskiej. Nadal nie wiem :(


      Kończąc, to muszę ci szczerze przekazać, że jak na razie chyba bardziej podoba mi się to opowiadanie, bo jest lekkie. W tamtym jednak widać ten profesjonalizm, wielką głowę pełną wyobraźni by stworzyć te nazwy, historię itd i inaczej już tam piszesz, a to jest bardziej taki lekki tekścik do poczytania, to jakoś ten przypadł mi bardziej do gustu. Właśnie ta lekkość do mnie przemawia. I te tło. Z nim tak świetnie mi się czyta! A na dodatek gify. Zostaję :D
      (Sry za składność i perfekt polish, ale nie chce mi się sprawdzać xD)

      Trzymaj się, więcej weny. Cześć ;)

      opowiadanie kasyczi.blogspot.com

      Usuń
    2. Matko, Kasia! Wcale się tego nie spodziewałam, a na pewno nie tak obszernie! <3 <3 <3 KOCHAM!

      No uwielbiam czytać takie Twoje analizy i domysły, to jest to, co mnie napędza do dalszej pracy.
      NIE, to nie ma być żaden horror! :D Nawet nie myślałam o tym , pisząc wszystko, haha. Ta postać (lub postacie) są do czegoś potrzebne i nie miały na celu przestraszyć czytelnika. To wszystko będzie miało sens. Kiedyś (może niedługo) wszystko się wyjaśni i będzie (może) mniej skomplikowane. Na moje oko, to, co chcę pokazać w tej historii jest mega pogięte i nie mam pojęcia, czy dobrze mi wyszło, by to pokazać w miarę przejrzyście. :D Jednak zapewniam Cię, że i w tym opowiadaniu wystąpi wiele różnych słów i terminów, które sama wymyśliłam. Mam nadzieję, że na tle wyobraźni itp, nie będzie wcale gorzej niż w "Oczach". Nie powiem Ci, czy Twoje wnioski są trafne, bo nie chcę psuć Ci frajdy czytania. :D Cieszę się, że przypadło Ci to opo do gustu. No i widzimy się we wtorek na nowym rozdziale! :)

      Buziole xx

      Usuń
  4. Podoba mi się mroczny klimat, jaki nadaje twój szablon, zdecydowanie pasuje do opowiadania. Końcówka działa się tak jakbym tam była, a retrospekcja? Przez chwilę nie wiedziałam, co się dzieje. Lubię mieć swoje rozkminy, czekam na więcej :)

    _______________________
    chalvinesblood.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka! Witam serdecznie i cieszę się, że czekasz na więcej! :) Też uważam, że szablon jest idealny, chociaż znalazłam go gdzieś w internecie :D Do tego, las też będzie odgrywał jakąś rolę w tym opowiadaniu, a nawet kilka ról. :D
      Buziole xx

      Usuń
  5. Nickelback "If Today Was Your Last Day"? ;D
    Ogólnie to witam ^^
    Opo dopiero się zaczęło, więc nie mogę raczej wypowiadać się o postaciach zbyt szczegółowo (tym bardziej, że większość z wymienionych jeszcze swoich pięciu minut nie miała (i oesu, jak się nazywa aktorka, która wciela się w Ellen? Chyba się zakochałam)). Jeśli chodzi o główną bohaterkę to nie wiem też, czy mnie irytuje, czy nie irytuje. Ciężko jest poprowadzić powieść z perspektywy osoby po przejściach. Bardzo często autorzy przedobrzają i całość skupia się nie na akcji, a na tym całym smutku narratora. Liczę szczerze, że Ty nie zgubisz gdzieś głównego wątku na rzecz obszernych opisów bólu i agonii i potoków rozpaczy x'd
    Styl masz bardzo dobry. Wyróżnia się wśród wielu blogowych historii na plus. Głównie, wydaje mi się, dzięki opisom, które są takie sugestywne i plastyczne (? xd). Znaczy bardziej oddziałują na wyobraźnię, niż pokazują wszystko, a to bardzo, baaardzo dobrze. (^.^)
    Co do tych postaci: gdybym nie przeczytała, że to urban fantasy, to bym pomyślała, że to tylko schizy jakieś głównej bohaterki. Wiesz, trauma po przejściach i stany lękowe i zwidy itp., a tak, to domyślam się, że to coś większego. I jeszcze ta dziwna rozmowa rodziców nocą, w motelu. Eh. Mam w głowie pewną teorię, ale nie chcę z nią wychodzić, żeby na idiotę nie wyjść :')
    To chyba tyle mogę powiedzieć.
    Pozdrawiam Cię ciepło i życzę Ci dużo weny,
    Poss :)

    kaftanbezpieczenstwa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAK ! Jesteś jedyną osobą, która zgadła! Haha :D Gratuluję. Świetnie ten utwór tutaj pasował, co nie? :)
      Witam Cię serdecznie, super, że zajrzałaś i mam nadzieję, jeszcze się pojawisz. Cieszę się, że podoba Ci się sposób, w jaki piszę. Dużo ludzi mówi właśnie, że mam fajne opisy, chociaż ja jakoś tego nie widzę, w jakiś szczególny sposób. :)

      Buziole xx

      Usuń
  6. Rozdział nie za długi, ale to nie żaden minus. Lubię i długie i krótkie, a ten i tak był bardzo ciekawy. Zaintrygowała mnie ta mara... brrr... Łooo bohaterka ma takie odloty O.O ciekawe, ciekawe... Wciągnął mnie ten rozdział i zachowania dziewczyny, ciekawe co jeszcze z tego wyniknie, jakie sekrety nam odsłonisz. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak jak wyżej w komentarzach, również sądzę, że ukazanie snu było tutaj odpowiednie. To pokazuje, jak bardzo Ellen wciąż mysli o siostrze. Ciekawe kim lub czym jest ten tajemniczy potwór, który nie daje jej spokoju. Opowiadanie ma tajemniczy klimat, ale czyta się bardzo lekko.

    Pozdr
    Fr.

    OdpowiedzUsuń

© Halucynowaa | WS | X X X